Dom Słowa.
Jarosław – miejsce koncertów niespotykanych nigdzie indziej. Był już koncert z udziałem mnicha z góry Atos, był wspólny występ Jarzębiny z Kocudzy oraz zespołu Micrologus. A w tym roku Marcel Pérès solo.
W zeszłym roku w Moissac, gdzie ma miejsce siedziba Ensemble Organum, miałem okazję uczestniczyć w dniu poświęconym muzycznej improwizacji. Marcel Pérès dał wówczas kilka występów, zaczynając od godzinnej gry na organach romańskich (o szóstej rano), przez dwa recitale fortepianowe, kończąc na śpiewie podczas nocnego czuwania. Ale i wówczas nie miało miejsca to, co zdarzyło się 19 sierpnia 2013 w Jarosławiu. A skoro tak, to trzeba to najpierw opisać.
Nader nietypowy koncert składał się wyłącznie ze śpiewanych czytań biblijnych, i to w wykonaniu jednego tylko śpiewaka (z drobnym wyjątkiem, o którym za chwilę). Na początku zabrzmiał Prolog Ewangelii według św. Jana. Trudno, żeby było inaczej, skoro na początku było Słowo, a właśnie uroczystemu czytaniu słowa Bożego koncert został poświęcony. W pierwszej części koncertu usłyszeliśmy ponadto przeznaczone na Boże Narodzenie czytanie z Księgi Syracha, rozumiane przez Ojców Kościoła jako zapowiedź Wcielenia odwiecznego Słowa Bożego. Zabrzmiała też mowa Jezusa o końcu świata (z Ewangelii wg św. Mateusza) oraz opowieść o Zesłaniu Ducha Świętego z Dziejów Apostolskich. Wybrane melodie to albo tony do dziś stosowane (Dzieje Apostolskie, św. Jan) albo dawne zabytki, przy czym czytanie z Mądrości Syracha, kunsztownie opracowane na dwa głosy, to pochodzący z XI wieku zapis monastycznej tradycji z Akwitanii. Bohater koncertu był w tej kompozycji wspomagany przez Stanisława Szczycińskiego, śpiewającego długie niskie dźwięki dawniejszego tonu, do której później dopisano kwiecisty drugi głos.
Druga część koncertu przyniosła śpiewną recytację urywków Apokalipsy. Notka w programie oznajmiała jedynie księgę biblijną, a co do muzycznego źródła, Marcel Pérès poinformował następnego dnia, że były to jego własne improwizacje nawiązujące do tradycyjnych formuł. Zarazem wybór perykop z Księgi Objawienia był identyczny z tym, jaki Pérès zastosował trzynaście lat temu w chóralnej kompozycji na kanwie Apokalipsy. Nikt się chyba nie spodziewał, że tych urywków będzie tak wiele, a czytanie z Apokalipsy zajmie tyle czasu. Ile – niech może napisze ktoś w komentarzu, bo nie liczyłem. Zamiast sprawdzać upływ czasu zatopiłem się w słuchaniu tekstów dobranych z wielu miejsc ostatniej księgi Pisma Świętego. Można się było przy tym przekonać, że Apokalipsa to rzeczywiście księga nadziei, pełna opisów niebiańskiej liturgii i szczęścia zbawionych.
Wszystkie czytania krążyły wokół wątku Słowa, tego, które było na początku (św. Jan), które zamieszkało między nami (Jan i Syrach), które nie przeminie, choć niebo i ziemia przeminą (św. Mateusz), które przychodzi w prorockim objawieniu (Apokalipsa) i jest głoszone wszystkim narodom (Dzieje Apostolskie). Nawet gdyby temat czytań był inny, to przecież i tak cały ten niezwykły koncert był spotkaniem z Bożym słowem, jego uroczystą proklamacją i medytacją nad nim.
Miłośnicy Ensemble Organum dobrze wiedzą, że jednym z największych skarbów na płytach zespołu jest solowy śpiew jego szefa. Marcel Pérès nagrał wiele przykładów kantylacji (czyli właśnie śpiewnej recytacji, której poświęcony był koncert), a także śpiewów kapłańskich, zwłaszcza prefacji. Pierwsza płyta zespołu, poświęcona polifonii akwitańskiej, zawiera wspomniane czytanie z Księgi Syracha, przy czym pozwala je usłyszeć w kontekście bożonarodzeniowej jutrzni, łączącej chorał, śpiewy dwugłosowe, a nawet improwizację na romańskich organach. Czytania są tam przeplatane responsoriami, oprócz recytacji słowa jest tam więc odpowiedź, po wyśpiewaniu następuje ośpiewanie, w ślad za lectio idzie meditatio. Na innej płycie (z muzyką z tego oto rękopisu: HYPERLINK „http://www.bm-limoges.fr/documents/graduel/ms/index.html” http://www.bm-limoges.fr/documents/graduel/ms/index.html) można usłyszeć czytanie dwujęzyczne – łacińskie z francuskim rymowanym komentarzem. W jedno splatają się tu dwie melodie i dwa języki.
Słuchając kantylacji w wykonaniu Marcela Pérèsa można zachwycać się kunsztem prowadzenia melodii, umiejętnością ozdabiania stałej formuły (nieraz i tak już zdobnej), ale nie to jest istotą rzeczy. Można i trzeba dyskutować (jak na seminarium nazajutrz po koncercie) o historii i przyszłości biblijnej recytacji w Kościele, o tradycji żydowskiej, chrześcijańskiej i arabskiej, ale i nie to jest najważniejsze. Najistotniejsze jest samo słowo, które przemawia z mocą, bo daje mu się dość czasu i dość piękna nie tylko na to, aby rozbrzmiało wyraźne i pełne blasku, ale na to, żeby zadomowiło się w sercu.
Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Tak Biblia Tysiąclecia. A Biblia Gdańska: Boć żywe jest słowo Boże i skuteczne, i przeraźliwsze nad wszelki miecz po obu stronach ostry, i przenikające aż do rozdzielenia i duszy, i ducha, i stawów, i szpików, i rozeznawające myśli i zdania serdeczne.
Tekst: Błażej Matusiak OP/ źródło: http://piesnnaszychkorzeni.blogspot.com/2013/08/jarosaw-miejsce-koncertow.html