Data publikacji: 01/09/2019

Słodki Lwów

Pojawienie się cukierni wpłynęło na kulturę życia miasta Lwowa. Ta „słodka” tradycja zachowała się, chociaż to są już inne kawiarnie.

Lwowscy cukiernicy tworzyli wspaniałe kompozycje cukrowo-czekoladowe niemal na miarę barokowych kreacji cukierniczych. Podziwiane na wystawach przemysłowych i przez przechodniów w witrynach ich cukierni, których dekoracja miała bardzo ważne znaczenie. Mistrzowie cukiernictwa jednak zostali z czasem zapomniani, chociażby mistrz Andreola.

Dla tych, którzy pochodzą ze Lwowa lub interesują się tym miastem, zwłaszcza przedwojennym, bezsprzecznym symbolem „słodkiego Lwowa” jest cukiernia Ludwika Zalewskiego. To smak jego wyrobów pozostał w pamięci wielu lwowian i spisywanych przez nich po latach wspomnieniach. „To witryny jego dwóch cukierni przy ul. Akademickiej pojawiają się co i rusz na kartkach pamiętników. Z opowieści rodziców czy dziadków, okazuje się, że nie tylko Zalewski przychodzi im na myśl. Niektórzy wspominają pracownię Urbanika z okresu okupacji niemieckiej, inni sięgają dalej w przeszłość szukając informacji o Dezyderiuszu Scholzu i jego cukierni przy ul. 3 Maja. Okazuje się, że wiele cukierni przetrwało w pamięci, bo albo ktoś z rodziców lub dziadków tam chadzał, albo pracował. Czasami są to niewielkie cukierenki, ale dla rodzinnej pamięci ważne” – opowiadała Anna Kozłowska-Ryś.

W latach 70. XIX w. lwowskie cukiernictwo stało niewątpliwie pod znakiem Leopolda Rotlendera, który wychował wielu uczniów i nie bez kozery zwany był „patronem lwowskich cukierników”.
„W ciężkich dniach okupacji rosyjskiej Lwowa 1914/1915 r. – gdy z aprowizacją było ciężko, gdy mąka i cukier były już na wagę złota, gdy obowiązywały restrykcyjne przepisy dla cukierników i restauratorów – ważnym punktem na mapie „słodkiego Lwowa” była w moim odczuciu cukiernia „Dworek” Gabrieli Zapolskiej i jej przyjaciół. Przez jej odmienność – bo do dekoracji wnętrza posłużyły przyniesione przez założycieli przedsięwzięcia nietuzinkowe przedmioty, pochodzące z ich domów” – kontynuowała prelegentka.

Całe spotkanie okraszone było archiwalnymi fotografiami, bezcennymi dokumentami, które Anna Kozłowska-Ryś otrzymała również z prywatnych zbiorów rodzinnych mistrzów cukiernictwa m. in. od rodziny Ludwika Zalewskiego.

Anna Kozłowska-Ryś – historyk sztuki, filolog języka polskiego, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. Pracowała jako wykładowca na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na Katedrze Historii Sztuki Sakralnej, była asystentką prof. Jana Samka. Współpracowała również z redakcją Katalogu Zabytków Sztuki miasta Krakowa, prowadząc inwentaryzacje. Tłumacz literatury pięknej z j. angielskiego dla kilku polskich wydawnictw oraz tekstów z zakresu historii sztuki – z języka niemieckiego.

Pasją Anny Kozłowskiej-Ryś jest historia kultury materialnej, historia kulinariów oraz historia i kultura Lwowa. W ostatnich latach ukazały się drukiem jej artykuły (jako współautorki) w wydawnictwie „Militaria Pomorskie”, związane z kresowymi dziejami, oraz monografia „Świat odosobniony. Bydgoska służba penitencjarna 1920-1939”, wydana przez Instytut Historii i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Filologiczno-Historycznego Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, Filia w Piotrkowie Trybunalskim.

W 2018 roku ukazała się nowa pozycja wydawnicza – „Lwów na słodko i… półwytrawnie”. Temat „słodkiego Lwowa” zrodził się na marginesie pisania książki opartej na dziejach lwowskiej rodziny autorki – rodziny ziemiańsko-kupieckiej. Stał się tak ciekawy i tak fascynujący, że odsuwając inne prace, postanowiła napisać książkę o cukiernikach i cukierniach Lwowa.


Galeria

  • Słodki Lwów
  • Publiczność oglądająca prezentację na ścianie