Fotografie Zbigniewa Polita to najnowsza, a zarazem pierwsza
w 2015 r., wystawa zdobiąca ściany Galerii Głównej u Attavantich. Wernisaż
ekspozycji wynalazcy, nauczyciela i satyryka odbył się 9 stycznia.
Wydarzenie spotkało się z dużym zainteresowaniem. Wśród
gości nie zabrakło znanych jarosławskich artystów, m.in. fotografa Jacka Szwica
oraz satyryka Henryka Cebuli, którzy z uznaniem wypowiadali się na temat
twórczości Zbigniewa Polita.
Po otwarciu wystawy, którego dokonał Tomasz Wywrót – dyrektor
Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu, głos zabrał sam autor. Zbigniew Polit
zaskoczył wszystkich nie twórczością fotograficzną, bo ta powszechnie dostępna
zdobiła już ściany Galerii Głównej, ale zdolnościami literackimi. Wystąpienie artysty zawierało bowiem fraszki własnego autorstwa.
Poniżej prezentujemy tekst, w którym sam autor, w sposób
ciekawy, opowiada o sobie oraz swojej twórczości. Zachęcamy do lektury.
„Jestem producentem maszyn, mieszkam w Jarosławiu. Jestem wynalazcą, nauczycielem i satyrykiem. Fotografować ambitnie starałem się już w latach 70-tych. Ale później nastąpił okres, w którym musiałem całkowicie poświęcić się pracy dla rodziny i przy rozwoju mojego przedsiębiorstwa. Od czterech lat bardzo intensywnie fotografuję. Interesują mnie w szczególności fotografia pejzażu, ruin zamków i starych maszyn. Ostatnio również pasjonuje mnie tematyka akrobacji lotniczych.
Pejzaż polski – Z jednej strony bardzo cieszę się jego pięknem. Zawsze staram się jak najwierniej zarejestrować jego przestrzeń i zapach. I staram się to robić tak, by każdy odbiorca odnosił podobne jak ja wrażenia. Z drugiej zaś strony staram się dowieść, że polski pejzaż nie jest gorszy od pejzaży innych landów…
Ruiny zamków zawsze są dla mnie romantycznym źródłem wyobrażeń o głębokich emocjach, jakie wypełniały te, kiedyś pełne dostojności i godności budowle. I chciałoby się by dziś ich ruiny symbolizowały upadek kultury wojen i międzynarodowej przemocy. Ale niestety nie symbolizują…
Stare maszyny. Transformacja funkcji. Dramat, ale piękno. Kiedyś pełne energii, wymyślane, konstruowane i produkowane całą swą mocą pomagały człowiekowi.
Dzisiaj są już tylko wspomnieniem swej technicznej świetności. Ale na szczęście dzięki naszej wrażliwości na piękno, coraz częściej zaczynają pełnić funkcję estetyczną kojąc nasze oczy i szerzej – nasze zmysły. Nie jedna z nich w swej żelaznej duszy cieszy się bo znów może dumnie spoglądać wokoło i z przyjemnością służyć człowiekowi…
Akrobacje lotnicze dają mi z kolei wrażenie absolutnej i nieskrępowanej wolności. Uwielbiam i podziwiam ekwilibrystykę pilotów, która czasem, zdawałoby się – przeczy prawom fizyki. No bo jak można latać do tyłu, albo jak można lecieć mając ustawione skrzydła w pozycji pionowej zamiast poziomej?
Zauważyłem, że widzowie dzielą się na tych, którzy patrząc na fotografię analizują jedynie jej aspekty techniczne, czyli dywagują nad użytym sprzętem, ostrością, balansem bieli, itp. oraz na tych, którzy przeżywają obraz i wczytują się w intencje i zamysł autora. Zaliczam się do tej drugiej grupy.
Uważam, że w twórczości amatorskiej, tej najprawdziwszej, bo wynikającej z wewnętrznej potrzeby, samo zajmowanie się twórczością artystyczną jest ważniejsze niż stworzone dzieło”./ Zbigniew Polit
www.greymetal.pl
greymetal@op.pl